Końcówka lutego to dobry moment na dodanie zimowej sesji, bo chociaż śnieg już stopniał, a za oknem świeci piękne słoneczko, to jeszcze nie tak dawno był mróz, a świat pokryty był białym puchem. Kto by się spodziewał takiej zimy! Ja na pewno nie, ale jak śnieg już spadł, to został z nami na ponad miesiąc. Mam wrażenie, że wszyscy chcieli koniecznie wykorzystać go na zdjęciach, bo ostatnio taka zima w Polsce jest dość rzadko spotykana ;) Instagram zalała więc fala zimowych ujęć i chociaż ja w głębi duszy sobie tłumaczyłam, że "eee tam, nie lubię w sumie śniegu, a takie sesje to nie mój klimat", to gdzieś tam w środku zazdrościłam wszystkim tych pięknych kadrów. W końcu jednak postanowiłam spróbować i wrzuciłam ogłoszenie, że chętnie wykonam jakąś zimową sesję. I odezwała się do mnie Justyna, z którą miałam okazję już dwa razy współpracować, a obie współprace wspominam przeemiło. Bardzo się ucieszyłam z tej wiadomości i wiedziałam, że uda nam się stworzyć coś pięknego, bo Justyna zawsze na sto procent angażuje się w sesje. I tak też było tym razem. Zadbała o makijaż, stylizację i piękne kwiaty, które dodały uroku całej sesji. Wybrałyśmy się nad Zalew Zemborzycki, a Justynie towarzyszył przed obiektywem także jej mąż Piotr. Zrobiłyśmy kilka kadrów solo, a później w parze. Justyna i Piotr dzielnie pozowali na mrozie, a atmosferę rozgrzewała miłoość! Jestem bardzo zadowolona z efektów. Nie sądziłam, że zimowy klimat tak mi się spodoba, ale to zasługa cudnych osób, które stały po drugiej stronie aparatu. Było pięknie. Dziękuję Wam kochani jeszcze raz <3